środa, 6 grudnia 2017

Zbiór informacji, czyli pierdoły

No witam! Długo mnie nie było, prawda? Wiem, wiem. Wszystko zaniedbałam i wiem ile razy obiecywałam, że wrócę do regularnego pisania. Niestety obecnie nie mam nawet na to siły. Jestem wykończona szkołą i tym co się dzieje dookoła niej. ALE nie znaczy to, że są to tylko złe rzeczy! A wręcz odwrotnie. Dlatego ten post powstaje. Chciałabym wam wynagrodzić i powiedzieć co się u mnie dzieje.

I.

Na początek najważniejsza sprawa. Kiedyś pisałam o tym, że przygotowuje się do Olimpiady Wiedzy o Mediach. Wiecie co? Mój esej przeszedł przez komisje i zakwalifikowałam się do drugiego etapu! Piętnastego grudnia zawitam do moich kochanych Kielc, aby zawalczyć o dostanie się do etapu centralnego i mieć szanse zdobycia indeksu na studia dziennikarskie na jednym z wybranych uniwersytetów w całej Polsce (oczywiście tych publicznych i współpracujących z organizatorami Olimpiady). Fajna nagroda, prawda? Też tak sądzę.

II.

Druga ważna sprawa jest taka, że od października wraz z kilkoma dziewczynami z klasy robimy kurs internetowy z Filmoteki szkolnej. To pochłania sporo czasu. Obecnie jesteśmy na ostatnim etapie i nagrywamy film, a z racji tego, że jestem reżyserem i montażystą, mam dwa razy więcej do roboty. Film będzie pewnie można kiedyś obejrzeć na youtubie.

III.

Trzecia sprawa! Pod koniec listopada byłam w Krakowie nakręcić wywiad z jedną z początkujących streamerek Ligi Legend. To może nie wydawać się interesujące, jednak ma w sobie duży potencjał. Pracuję cały czas nad filmem, który zamierzam wysłać na Praski Festiwal Filmowy. Wiecie, zbieram materiały, umawiam wizyty z psychologami, którzy mogą wypowiedzieć się na sam temat streamingu i zachowania ludzi streamujących (oraz ich widzów).

IV.

Niedawno skończyłam oglądać pierwszy sezon Seitokai Yakuindomo i normalnie ryłam ze śmiechu oglądając to. To kolejny tytuł, który ląduje na (długiej) liście pozycji do recenzji. Znajdują się na niej nie tylko anime, ale również kilka mang, książek i filmów. No i musical, który w październiku miał swoją premierę w teatrze "Roma". Czekajcie z niecierpliwością!

V.

Co dalej... A! Dostałam paczkę z mangami. Jak ja uwielbiam rozpakowywać paczki. <3
Jak sami widzicie, paczka była dość spora i obdarzona dużą ilością dodatków (a jeszcze czekam na tomik My hero academia z magnesem).
Jeżeli nie widzicie to na zdjęciu znajdują się tomy Dragons Rioting 4-9, Służąca przewodnicząca 7-8, Ścieżki młodości 12, Strażnik domu Momochi 12 i Kokoro Connect 2-5.
W każdym razie mam sporo do czytania, ale nie mam kiedy do tego siąść. XD

Taka mała reklama. Na https://sklepwaneko.pl trwa obecnie promocja świąteczna, która będzie obowiązywać do 6 stycznia, o ile się nie mylę. Naprawdę polecam jeżeli chcecie nadrobić jakieś tytuły. Na tej paczce zaoszczędziłam jakieś 50 zł + dostałam kilka dodatków (między innymi masę zakładek).

Ogółem mam masę zdjęć swojej kolekcji mang na przełomie kilkunastu miesięcy. Zaczęłam zbierać mangi w lutym ubiegłego roku. Zaczynałam z siedmioma, obecnie mam 76 po polsku, 2 po japońsku i do tego 6 novelek. Nie jest moim skromnym zdaniem źle. Nie mam już gdzie tego trzymać. XD
Macie zdjęcie całej mojej obecnej kolekcji:
Dobroci <3

Tak poza tym dzisiaj mikołajki. Co dostaliście? Chwalcie się w komentarzach. Ja, w ramach losowania klasowego, dostałam od kolegi książkę "Zwiadowcy". Jest to pierwsza część. Co prawda sama powiedziałam mu, że chcę akurat tą, ale to nie jest ważne. XD

Meh... A teraz najgorsze. Mam się niby przygotowywać do tej drugiej części olimpiady, ale tak naprawdę chciałabym w końcu coś napisać. Szkoda niestety, że nie chce mi się siąść (ale jak już siądę to napiszę). Jedynie co mogę zrobić to zaprosić Was na discorda, gdzie można popisać sobie z ludźmi i znaleźć sobie kogoś do popisania RP, a niekiedy nawet i do pogrania w jakąś gierkę. https://discord.gg/tuFFb5Z

A właśnie! Jeżeli chodzi o gierki. Skończyłam sezon w LOL'u z srebrem IV. Mój pierwszy sezon nie skończył się tak tragicznie.

Wracając jeszcze na chwilę do tego pisania. Może jeszcze przed świętami uda mi się przeprowadzić do nowego mieszkania. Może nowe miejsce pobudzi mnie do napisania czegoś? Nie wiem. Liczę na to, że ktoś kopnie mnie w tyłek i zabiorę się za to bo do 20 grudnia muszę napisać opowiadanie na urodzinki pewnego ktosia. ^^

Dobra. Chyba to tyle. Jeżeli macie do mnie jakieś pytania to piszcie w komentarzu razem z tym prezentem mikołajkowym. Miłego wieczoru/nocy! Trzymajcie się!

poniedziałek, 23 października 2017

Opinia o "Assassin's Creed Chronicles: Russia" [GRA]

Wymagania sprzętowe: 
Rekomendowane: Intel Core i3 2105 3.1 GHz/AMD Phenom II X4 955 3.2 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTX 470/Radeon HD 5870 lub lepsza, 4 GB HDD, Windows 7(SP1)/8/8.1 
Minimalne: Intel Core 2 Duo E8200 2.6 GHz/AMD Athlon II X2 240 2.8 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTX 470/Radeon HD 5870 lub lepsza, 4 GB HDD, Windows 7(SP1)/8/8.1

Ostatnio udało mi się zdobyć pewną grę o grafice 2,5D. Jest to jedna z  części Assassin’s Creed Chronicles. Dokładniej ostatnia część trylogii - Russia.
Z początku podchodziłam do tej gry sceptycznie - w końcu co to za podróbka prawdziwego Assassina? Jednak po kilku godzinach gry stwierdziłam, że wcale nie jest taka zła. Co prawda mechanika, gdy zaczynałam grać, nie podpadła mi, ale po czasie przyzwyczaiłam się do niej.
Nie grałam w dwie pozostałe części trylogii “Chronicles” czyli w India i China, więc nie będę oceniać na ich podstawie. Powiem jedynie o moich odczuciach.

Na początku wspomnę trochę o samej fabule, bo jak każda tego typu gra i ta ją posiadała. Cała akcja rozgrywa się w XX-wiecznej Rosji. Spodobało mi się to, że nie gramy tylko jednym bohaterem. Oprócz głównego bohatera, asasyna Nikolaja Orłowa, część rozgrywki przechodzimy Anastazją Romanową - postacią historyczną, która była najmłodszą córką cara rosji Mikołaja II.
Bohaterowie muszą zmierzyć się z rewolucją rozpoczętą przez bolszewików, ale żeby nie było tak prosto, w całą akcję zamieszany jest zakon Templariuszy. Orłow podjął się wyzwania, aby przetransportować Anastazję w bezpieczne miejsce, jakim miało być schronienie asasynów. Dalszej fabuły nie zdradzę, gdyż nie chcę, aby był to większy spojler dla osób, które w tę grę jeszcze nie grali, a zamierzają to zrobić.
Fajnym elementem gry były przejścia pomiędzy kolejnymi sekwencjami lub czasami w trakcie nich. Moim zdaniem grafiki, które zostały specjalnie do tego stworzone, oddają klimat tamtych czasów, a zaraz zachowują swoją prostotę.
Jak już trochę wyżej wspomniałam, na początku mechanika gry nie przypadła mi. Było mi trudno kierować postacią, ale wreszcie przyzwyczaiłam się do tego. Co prawda nie udało mi się wykonać żadnej sekwencji na sto procent, ale było to spowodowane kilkoma czynnikami. Między innymi tym, że zacinała mi się gra, co było winą mojego laptopa, ale mniejsza. Przeszłam grę od niechcenia, choć na koniec już bardziej się w nią zaangażowałam. Czy zamierzam kiedyś do niej wrócić? Jak najbardziej. Mam w planach wymaksowanie jej, ale nie przy tym sprzęcie, który mam obecnie.
Fajnym zabiegiem były dialogi postaci pobocznych, choć ciągłe powtarzanie “ - Skąd jesteś? - Z Omska” już trochę irytowało. I oczywiście podobało mi się idealne odniesienie do historii Rosji. Nie muszę wspominać, że sama Anastazja była piękną kobietą, nie?
Oprócz głównego wątku do gry dołączone są wyzwania. Z tego co pamiętam jest czasówka na zbieranie odłamków animusu, czasówka na zabójstwa i zlecenia zabójstwa. Robiłam na pierwszym poziomie, przeszłam tylko czasówkę na zbieranie. Nie mam na tyle cierpliwości.
Zachęcam do zagrania w tę grę. W zeszłym miesiącu była ona dołączona do cd-action (skąd też ją mam), a oprócz niej można było też zdobyć Prince of Persia: Dwa trony. Ciekawe łupy, nie prawda? Jeżeli moja opinia Was nie zachęciła, polecam zapoznań się z gameplay'ami nagrywanymi przez producentów lub zwykłych graczy. Może oni jakoś do Was dotrą.

Grafika: 8/10
Mechanizm: 6/10
Fabuła: 9/10
Ogółem: 7,6

--------------------------------------

Oprócz tego drobna autoreklama. Ostatnio zostałam zmuszona do gry w Outlasta. Oczywiście gdy gram, odpalam streama. Jeżeli jest ktoś chętny, aby popatrzeć jak w to lamię zapraszam na mojego twitcha. Link w zakładce "Gdzie mnie znaleźć?".
Prawdopodobne daty streamów: 25.10 około godziny 20-21 i 27.10 w tych samych godzinach.

piątek, 22 września 2017

Co sądzę o filmie "Tulipanowa gorączka"

Na samym początku powiem o tym, że opinia może zawierać spojlery, więc jeżeli nie oglądałeś/oglądałaś filmu, lepiej nie ryzykuj.


Czwartkowy poranek zaczęłam w bardzo pozytywnym nastawieniu. Mieliśmy bowiem wybrać się na film “Tulipanowa gorączka”. Szczerze mówiąc mam mieszane odczucia co do tej produkcji. Problem polegał bowiem na romansie głównych bohaterów — Sophii, żony jednego z najbardziej znanych i szanowanych kupców w Amsterdamie; oraz Jana, początkującego malarza, który swoim talentem zaczyna przekonywać do siebie coraz więcej osób.
Zacznijmy może najpierw o krótkim opisie filmu. Fabuła została umieszczona w Holandii, a dokładniej w wyżej wspomnianym Amsterdamie. Przedział czasu, w którym odgrywa się akcja to 1634-1645. Co prawda większość odbywa się w roku 1637, lecz są krótkie urywki z wcześniejszych, jak i późniejszych lat.
Pomimo świetnych zdjęć, za które odpowiadał Eigil Bryld (tak, to ten sam co odpowiadał za zdjęcia do House of cards), fabuła, oparta na powieści o tym samym tytule, miała dużo zgrzytów i niezrozumiałych motywów bohaterów. Akcję nakręca giełda cebulkami tulipanów, które w tamtych latach były bardzo cenne i sprzedawały się nawet po kilkaset florenów (waluta w Holandii w XVII w.), a więc były jednymi z najcenniejszych dóbr natury, lecz ich ceny nie były stabilne. Jednego dnia mogłeś być bogaczem, a drugiego zwyczajnym bankrutem.
Giełda cebulkami została po raz pierwszy pokazana przez ukochanego Marii — służącej w domu Sandvoortów. Bohater małymi krokami wprowadził nas w ten świat, lecz to nie tylko on był wplątany w tą tulipanową gorączkę.

Handel cebulkami był bardzo ważny w tym filmie, jednak nie zapominajmy, że jest to melodramat. Oczywistym jest, że pojawiła się tu nieszczęśliwa “miłość”. Dlaczego więc wzięłam słowo miłość w cudzysłów? Wytłumaczenie jest łatwe. Moim zdaniem miłość istniała, ale nie między Sophią, a Janem. To, co działo się między nimi to czyste, cielesne pożądanie, które spowodowane było pięknem obydwóch bohaterów. Kobieta była mężata z o wiele starszym Cornelisem — człowiekiem, który miał dużo brudów za paznokciami, jednak z biegiem lat próbował wszystko naprawić. W filmie ukazane jest wiele sytuacji związanych z kochankami (przeważnie oparte na sferze cielesnej), jednak tylko w jednej dochodzi między nimi do rozmowy, która w jakiś sposób mogłaby obalić moje stwierdzenie, że między nimi istniało uczucie. Ja jednak stwierdzam, że mimo wszystko Sophia kochała swojego męża. Nie było to zwyczajne przyzwyczajenie czy wdzięczność za troskę. Dziewczyna została wykupiona przez swojego męża z klasztoru, przy czym uwolniona od biedy. Cornelis chciał dać jej wszystko na co zasługuje, w zamian on pragnął potomka. I na tym też wiele aspektów filmu opierało się. Intryga uknuta przez Sophię i Marię miała na tyle ważne znaczenie, że dzięki jednemu ujęciu można było potwierdzić to, że dziewczyna dażyła uczuciem swojego męża, a nie Jana. Jest to nie tylko zasługa scenarzysty, ale i genialnego reżysera, jak i aktorce, która w tamtym momencie świetnie się spisała. Późniejsza scena, pokazująca rozpacz i wyrzuty sumienia względem krzywdy zadanej Cornelisowi, definitywnie ukazuje, że dziewczyna nie miała łatwego wyboru.
Mimo tego, co działo się w filmie, nie skreślam go. Historia co prawda nie urzekła mnie, ale sama strona techniczna i gra aktora odgrywającego Cornelisa, jak i Sophię czy Jana, sprawiła, że polubiłam tę produkcję.

Jedynie wściekałam się o jedną rzecz, która jest bardzo często stosowana przez amerykańskich reżyserów. Jest to oczywiście poprawność polityczna. Bo przecież nie może być tak, że czarnoskórzy mają odgrywać rolę niewolników w kraju, który był znany z potęgi niewolnictwa w XVII wieku. Nie! Żeby nie zostać zjechanym od góry do dołu dajmy ważne stanowisko takiemu delikwentowi i krytycy, którzy zwracają wielką uwagę na coś takiego, odczepią się od nas. To chyba jedyna rzecz w tym filmie, która aż tak mnie zdenerwowała.
Myślę, że to wszystko co mam na temat tego filmu do powiedzenia.

Oglądaliście? Jakie macie odczucia? Uważacie, że mam błędne zdanie? Podzielcie się tym!

czwartek, 27 lipca 2017

Przedpremierowa recenzja "Dance, sing, love. Miłosny układ" Layli Wheldon



Od wielu miesięcy czytam wyłącznie książki pisane na platformie wattpad.com. Już od bardzo dawna nie przeczytałam całej w wersji tomikowej (nie licząc japońskich novelek). Co więc skłoniło mnie do przeczytania “Dance, sing, love. Miłosny układ”? Nietuzinkowa historia, z którą zapoznałam się dzięki kilku pierwszym rozdziałom na wcześniej wspomnianej stronie. Fabuła niesamowicie mnie wciągnęła, a gdy zauważyłam, że jestem przy ostatnim dostępnym rozdziale, popłakałam się, że nie mam możliwości poznania jej dalszej części. Na szczęście przytrafiła się okazja do przeczytania jej sporo przed premierą (która ma miejsce dokładnie 17 sierpnia). Tak więc teraz chciałabym Wam opowiedzieć trochę o moich odczuciach co do tej książki, jak i również coś o niej samej.

“Dance, sing, love. Miłosny układ” to debiutancka książka Layli Wheldon, autorki, która swoją historię z pisaniem zaczęła na wattpadzie w 2015 roku. Kto ukrywa się pod tym pseudonimem? Sandra Sotomska - na co dzień studentka informatyki. Niektórzy mogliby powiedzieć, że jest to wręcz śmieszne; jednak jak widać nawet umysły ścisłe potrafią napisać coś, co zaciekawi innych i to w bardzo przystępny sposób.
Książka na wattpadzie osiągnęła ponad 2 miliony wyświetleń i przez długi czas utrzymywała się na pierwszym miejscu w kategorii “romans”. Moim zdaniem, i zapewne wielu innych czytelników, zasłużenie.

Przechodząc do samej książki. Nie chciałabym Wam kopiować opisu z okładki książki, jednak będę się nim trochę podpierać.

Historia opowiada o Livii Innocenti - tancerce o włoskich korzeniach, której taniec jest pasją od kiedy była małym dzieckiem. Zapoczątkował to jej ojciec. Właśnie on był pierwszym nauczycielem małej Liv. Oraz o Jamesie Sheridanie - piosenkarzu na skalę światową, ulubieńcu portali plotkarskich oraz fanek, które mdleją na jego widok.
Dwie postacie, które różnią się od siebie, ale połączyło ich jedno - wspólna scena.

“Postanowiłam po prostu pozwolić, aby działo się to, co i tak było nieuniknione. Zakochiwałam się w nim. Taka była prawda, do której nie chciałam się przyznać przed samą sobą.”

By nie było nudno, autorka dodała również ciekawe poboczne postacie. Jedną z nich jest przyjaciółka głównej bohaterki - Kathy, która również jest tancerką w tym samym zespole co Liv. Nie może zabraknąć najlepszego przyjaciela głównego bohatera - Zafira Malufa, angielskiego piosenkarza, byłego członka zespołu Level.
Gdy połączymy te wszystkie postacie w jedną całość, powstaje nam historia pełna humoru, miłości, kłótni i seksu.

Fakt, że książka opisuje nie tylko zwykły romans między dwójką bohaterów, ale i próby taneczne czy występy na koncertach sprawia, że chętnie po nią sięgamy. W dodatku podczas czytania wyłapujemy tytuły wielu dobrze znanych nam piosenek, jak na przykład: “Zombie” The Cranberries,  czy , “Poker Face” Lady Gaga. W wersji tomikowej na samym końcu jest lista piosenek, która jest bardzo przydatna podczas szukania ciekawych i miłych dla ucha utworów. Nieraz z niej korzystałam, ale w końcu stworzyłam playlistę na youtubie, do której możecie zajrzeć (pojawi się na dole, tak jak i reszta linków).


Gdy słyszymy słowo romans z góry myślimy, że będzie to kolejna szablonowa książka. Zwłaszcza po przeczytaniu pierwszych rozdziałów. I w tej książce na początku występuje wydarzenie, podczas którego główna bohaterka znienawidzi głównego bohatera, ale jak to zazwyczaj bywa, w późniejszej fazie wszystko się zmienia. Schematyczne, prawda? Może sam początek. Późniejsza akcja jest tak dopracowana, że nie możemy się oderwać od czytania. Zwłaszcza polsatowskie zakończenia rozdziałów. Przyznam szczerze, że nie raz zdarzyło mi się skończyć czytanie dopiero po 3 w nocy.

“Nie uległam Jamesowi, chociaż byłam z nim sam na sam. Może to wszystko, co przez niego przeszłam, uczyniło mnie znacznie silniejszą, niż przypuszczałam.”

Livię i Jamesa dzieliło wiele rzeczy, jednym z nich była miłość do whisky jednego z nich, ale nawet największe różnice da się zwyciężyć. Czy tym razem? Przekonacie się sami czytając tę książkę. Miłość przeplatana tańcem i śpiewem. Płynące uczucia między kartami tomiku. Rytm wybijających palcy podczas czytania opisów prób i występów tanecznych. Poczujcie to samo co czułam i ja, gdy zapoznawałam się z Miłosnym układem. Zachęcam i to bardzo.

><><><><><><

Tutaj możecie złożyć zamówienie przed premierą -----> empik.com (przypomina, premiera 17 sierpnia)
Fanpage książki -----> Facebook
Grupa fanów Layli Wheldon ----> Grupa
Strona, gdzie możecie przeczytać próbkę książki ---->Wattpad
Playlista na youtubie ----> Playlista

wtorek, 18 lipca 2017

Kupowanie od osób prywatnych. Warto, czy lepiej unikać?

Hej, hej. Przychodzę po dość sporym czasie z takim luźnym postem na temat kupowaniu mang (a także innych rzeczy) od osób prywatnych na grupach sprzedażowych na facebooku lub portalach sprzedażowych, na przykład Allegro.

Jestem osobą, która wcześniej preferowała kupowanie mang prosto ze sklepów wydawców (w obecnej chwili jest to Mangarden), ale po dłuższym czasie stwierdziłam, że nie zawsze jest to opłacalne, ze względu na cenę mang i długość niektórych serii lub nawet ich niedostępność we wszystkich sklepach jakie znam (mangi "Kwiat i gwiazda" nie udało mi się nigdzie znaleźć i dopiero pod dłuższym czasie kupiłam ją od osoby prywatnej).

Pytaniem zadanym w temacie tego posta jest "Warto, czy lepiej unikać?". Z racji tego, że już kupowałam kilka razy od osób prywatnych, mogę śmiało się wypowiedzieć na ten temat.

Wielu z Was zapewne martwi się najbardziej tym, że tomiki mogą być w złym stanie, a produkt opisywany przez sprzedającego jako idealny w rzeczywistości jest rozlatującą się rzeczą. Na uniknięcie tego typu sytuacji jest jeden, bardzo skuteczny sposób. Najlepiej poprosić osobę sprzedającą o dodatkowe zdjęcia, dla upewnienia się. Jeżeli Waszym zdaniem produkt nie jest taki, jakim go opisują, możecie bez żadnych konsekwencji (ewentualnie przeklęciem przez sprzedającego, że zajmujecie mu tylko czas :p) odmówić kupna.

Jest jeszcze sprawa oszustw. Dużo osób się ich obawia. Boimy się robić przelewy z myślą, że ktoś może nas oszukać. Jeżeli nie ufamy danemu sprzedawcy, nie jest problemem zapytać się innych o to czy mieli z nim kontakt i jak przebiegła transakcja. Z własnego doświadczenia wiem, że oszuści zdarzają się rzadko, ale jeżeli już się tacy znaleźli (na szczęście nie w przypadku moich transakcji) to lądowali na pięknej liście niezaufanych sprzedających.
Można również spytać się o płatność za pobraniem. Jest to niestety droższa opcja, ale mamy więcej pewności co do tego czy nie utracimy przypadkiem swoich pieniędzy.
A! No i oczywiście często osoby sprzedające mówią, że mangi (lub gadżety i inne) mogą zostać odebrane osobiście. Więc jeżeli akurat jeżeli mieszkasz w mieście/okolicy to można się umówić i na taki sposób odbioru. Odbiór osobisty tyczy się też pierwszej rzeczy, którą poruszyłam. Wtedy możemy być 100% pewni jak wyglądają tomiki.

Dalej jest sprawa wysyłki. Niektóre osoby postarają się z pakowaniem, inne wolą po prostu wrzucić tomiki do jakiegoś pudełka, zakleić i na tym się wszystko kończy. Sama jeszcze nie miałam problemu z pakowaniem mang, gdyż... zawsze były to koperty bąbelkowe, a w nich trudno o uszkodzenie.

Dobrą rzeczą w kupowaniu od osób trzecich jest cena. Tomiki są w większości przypadków o wiele tańsze niż nowe, sprzedawane po cenie okładkowej. Ja właśnie dlatego kupuję od czasu do czasu od innych. Da się tak naprawdę dużo zaoszczędzić.

Więc teraz odpowiadam na pytanie. Czy warto? Jasne, że warto. W ten sposób nie tylko zaoszczędzamy, ale i dajemy nowy dom biednym, niechcianym mangom. :D


No to tyle na dzisiaj. Jeżeli o czymś zapomniałam to wybaczcie i powiedzcie o tym w komentarzu. Postaram się w miarę możliwości odpowiedzieć na ewentualne pytania. Na dole podrzucam Wam linki do kilku grup sprzedażowych do których należę.
No to... do następnego! Mam nadzieję, że szybciej. XD

PS: Jak wam mijają wakacje? Mi tak średnio. W piątek wyszłam ze szpitala, ale jest dobrze, więc nie ma się o co martwić.

Sprzedam lub wymienię mangi
Sprzedam/ Zamienię/ Oddam/ - Komiksy/Manga/Japonia/
AnimeKupię lub sprzedam Mangi i Anime

piątek, 23 czerwca 2017

Koniec roku szkolnego

No i nastał ten, jakże piękny piątkowy dzień. Mimo że na dworze dzisiaj była dość niezła ulewa, ja i tak jestem zadowolona. Dzisiaj bowiem odebrałam swoje pierwsze świadectwo ukończenia klasy licealnej. Och jak ja się cieszę, że wreszcie wakacje. Nie wiem czy dałabym radę usiedzieć w tej szkole dłużej. Jestem zadowolona, że odchodzą mi przedmioty ścisłe a pozostaną jedynie te, które naprawdę lubię (historia, polski <3).
Pierwszą klasę ukończyłam ze średnią nieco ponad 4.0, a dokładniej mówiąc 4.06. Jestem bardzo zadowolona z tego. Pierwszy semestr to średnia 3.75, więc jak widać poprawa jest i to spora.


Mam tyle planów na wakacje, ale nie wiem czy wszystkie wyjdą. Na pewno wypad na pracę sezonową z zeszłego roku nie będzie miał bytu i w tym. Wiśnie przemarzły i nie ma na tyle plonów do zbierania. Może załapię się gdzieś na jakieś ulotki. Na pewno zamierzam skupić się bardziej na pisaniu i nie zaniedbywaniu tego bloga bo... ostatni wpis pojawił się naprawdę dawno temu. Było to spowodowane moim lenistwem, braku tematów do pisania i poprawą nieszczęsnej chemii i fizyki.

Przechodząc dalej. Jakiś czas temu powiedziałam, że na blogu pojawią się opisy miejsca i bohaterów jednego z pisanych przeze mnie RP. Prawdopodobnie tego nie będzie. Dlaczego? Jest tego za dużo. Jednakże postanowiłam napisać z tego osobne opowiadanie. Nie wiem kiedy to się stanie. Pewnie jakoś w lato.
Oprócz tego chcę wreszcie skończyć ciągnące się od ponad roku opowiadanie "W blasku księżyca" i zacząć pisać kolejne. Nadal nie wiem czy zrobić je jako autorskie opowiadanie czy zrobić z tego fanfic. Niby mam już poniekąd dobrane postaci, ale... jeszcze zobaczę jak to z tym będzie.

Chyba tyle miałam tym razem napisać.

Na koniec chcę Wam życzyć mile spędzonych, a przede wszystkim udanych wakacji. 

czwartek, 27 kwietnia 2017

Manga update - czyli co przeczytałam w ostatnim czasie


Hej, hej!
Ostatnio wzięłam się za nadrabianie niektórych serii, które stoją na mojej półce od bardzo dawno. Okazało się, że w ciągu miesiąca przeczytałam dziewięć tomów mang i jedną light novel. Grzbiety tego co przeczytałam znajdują się na początku posta a teraz chciałabym przejść do krótkiego omówienia poszczególnych serii.
Na początek pójdzie novelka o Sakurze Haruno. Swoją premierę miała już w marcu, ale ja miałam do nadrobienia jeszcze novelkę o Shikamaru. Dlatego też tak długo zwlekałam z przeczytaniem jej. Stała u mnie na półce i czekała na swoją kolej, ale gdy tylko przyszedł na nią czas to została pochłonięta w trzy dni. Sakura w anime wydawała mi się irytująca przez prawie całe dwie serie. Dopiero w pewnym momencie całości zaczęła mi się podobać a obecnie jest pierwszą ulubioną postacią żeńską z całego uniwersum Naruto. Nic więc dziwnego, że książkę czytało mi się naprawdę dobrze i lekko.
Drugą pozycją z góry jest cztery tomy Kobato. Ta manga stoi u mnie od października, lub listopada (nie pamiętam kiedy zamawiałam paczkę). Pierwszy tom dostałam za darmo jako rekompensatę za nie wysłanie pełnego zamówienia. Tomik mnie zainteresował i postanowiłam dozbierać całą serię. Miałam z nią taki problem, że pierwszy tomik mnie zainteresował, ale drugi czytało mi się bardzo ciężko. Jednak w końcu wzięłam się w garść i zdołałam przeczytać wszystkie tomy i, o dziwo, manga naprawdę mi się podobała a wydarzenia, które tam zostały ukazane, nie raz mnie zaskoczyły. Dzięki tej mandze zyskałam chęć przeczytania reszty serii od Clampa.



Kolejna manga to oczywiście Ścieżki młodości. Obecnie na swojej półce mam pięć tomików, więc muszę sobie kiedyś domówić by zebrać całą serię. Co mogę o tym powiedzieć… Kocham te rysunki. Zakochałam się w Kou i jego bracie (ten pieprzyk <3). Jak na razie manga mi się podoba i jestem pewna w stu procentach, że będę ją kontynuować. W chwili gdy to piszę nie przeczytałam jeszcze do końca piątego tomiku, ale został tylko jeden rozdział, więc do końca dnia będzie on przeczytany. Jeszcze wspomnę, że przed zaczęciem czytania mangi nie oglądałam anime, ani nie miałam żadnej styczności z tym tytułem.
Dale to dwie jednotomówki od Waneko. Pierwsza z nich - Vitamin - to historia, która poruszyła moje serce ze względu na opisywaną sytuację z życia głównej bohaterki. Czytałam tą mangę pod koniec marca, gdyż zakupiłam ją podczas wycieczki do Warszawy. Wtedy też w moje łapki wpadły dwa tomiki Fairy Tail (które jeszcze stoją nieprzeczytane).
Drugą mangą jest Half & Half. Manga w której się zakochałam od pierwszego spojrzenia. Te piękne rysunki i ogółem cała ta historia. No normalnie cudo w rękach.
Wszystkie te tomiki są w szczególności z kwietnia. Postanowiłam zrobić taki update właśnie ze względu, że w tym miesiącu jakimś cudem przeczytałam aż tyle mang, choć dla niektórych może być to mało.

Oczywiście to nie są wszystkie mangi jakie ogółem czytam. W Polsce nie zostało wydanych kilka mang, które lubię czytać, ale raczej nie ma szans na ich wydanie ze względu na małe zainteresowanie w Polsce. Jedną z takich mang jest Hare-kon, z którym jestem na bieżąco. Czytam po angielsku na Mangafox.com i choć niewiele rozumiem to staram się czytać i jakoś sobie radzić. Drugą mangą jest Citrus. Praktycznie na bieżąco jestem z Shingeki no Kyojin. Co prawda żadnego tomu tej serii nie mam na półce, ale mogę zapewnić, że pewnego dnia przynajmniej kilka tomików pojawi się na mojej małej, skromnej półeczce.
Przy okazji, jak już tutaj jesteśmy, to wspomnę, że dzisiejszego dnia wpadły w moje łapki trzy tomiki trzech różnych seri. Mianowicie jest to Ino-Yasha tom trzeci, Naruto tom szósty i Dragons Rioting tom 3. Inu-Yashę kupiłam ze względu na to, że jest uznawana jako serię kolekcjonerską. Naruto ze względu na sentyment do serii a Dragons Rioting chciałam już kupić dawno temu, ale nie było okazji. Teraz mam przynajmniej ten trzeci tom i jakąś motywacje do zakupu dwóch pierwszych tomików.
Tak, wiem. Ta jakość...


No i na tyle na dzisiaj. Kiedy pojawi się następny Manga update? Nie mam pojęcia. Pewnie znowu jak przeczytam większość ilość tomów (na półce czeka 2 novelki i 9 tomów mang).

środa, 19 kwietnia 2017

Co sądzę o Kuzu no Honkai

Co sądzę o Kuzu no Honkai



Dokładnie wczorajszego dnia rozpoczęłam i zakończyłam oglądanie anime, które zakończyło się jakiś czas temu. Dowiedziałam się o nim przeglądając youtube i trafiając na omówienie Bukiego. Zazwyczaj nie patrzę na sezonowce i ich nie oglądam na bieżąco, choć są wyjątki, takie jak serie na które oglądam od bardzo dawna (Boruto, Shingeki no Kyojin).
Nie wiem w sumie co mnie przyciągnęło do obejrzenia. Może to, że seria ma tylko dwanaście odcinków, więc pomyślałam, że wystarczy mi tydzień na obejrzenie (och jak bardzo się myliłam..), a może to, że historia zapowiadała się ciekawie. W każdym bądź razie KnH zaczęłam oglądać wczoraj w nocy po północy i skończyłam tego samego dnia przed dwudziestą drugą. Zapraszam więc do przeczytania mojej opinii na temat anime Kuzu no Honkai.

wtorek, 11 kwietnia 2017

Anime TAG cz.2

Część druga tagu o anime. Część pierwszą możecie znaleźć tutaj ---> KLIK


Wolisz długie czy krótkie serie?
11.gif
W dłuższych seriach łatwiej jest mi się przywiązać do postaci. Dlatego też Naruto jest moim faworytem we wszystkich obejrzanych seriach. Tylko, że nie zawsze wolę te dłuższe od krótszych. Krótsze mogę czasami pochłonąć na raz (dwa sezony Noragami pochłonęłam w dwa dni). Więc tak naprawdę nie potrafię wybrać czy wolę dłuższe czy krótsze. Anime ma mnie zaciekawić i skłonić do tego żebym obejrzała go do końca.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Anime TAG cz. 1

Dnia 09.04.2017 roku wybiło dziesięć tysięcy wyświetleń. Wow! Nie spodziewałabym się tego, naprawdę. Z tej oto okazji postanowiłam napisać dla was anime TAG z racji tego, że na pięć tysięcy było manga TAG. Pytania do tego tagu zapożyczyłam z bloga Welcome to my little big world.
Biorąc również pod uwagę, że pytań jest sporo a nie chcę robić z tego jednego posta “tasiemca” podzielę TAG na dwie części. W pierwszej znajdzie się 10 pytań a w drugiej pozostałe 7 pytań.
A więc zaczynajmy!

wtorek, 4 kwietnia 2017

Domowy sposób Tasaka na... sztuczną krew

Jakiś czas temu na Teren Radioaktywny pojawiło się opowiadanie pisane w formie pamiętnika a ozdabiało go piękne zdjęcie na którym widoczny był pamiętnik zaplamiony krwią. Oczywiście zdjęcie zostało wykonane przeze mnie, jak i rekwizyt na tym zdjęciu... w tym sztuczna krew.

niedziela, 26 marca 2017

Tydzień pełen atrakcji — czyli co Tasak robił i gdzie był

Hejo ludziska!
Ten tydzień to niebywale jeden z lepszych jakie miałam podczas nauki w tej szkole, serio.
We wtorek był Dzień Wiosny, a więc nie mieliśmy praktycznie lekcja, ale w zamian za to był pokaz talentów i prezentacja klas. Czwartek natomiast był dniem, którego nie zapomnę. Dlaczego tak? Ponieważ byłam w Warszawie, ale nie na zwykłej wycieczce krajoznawczej. Wraz z moją klasą, jak i kilkoma innymi, byliśmy w Teatrze muzycznym "Roma" na wspaniałym musicalu ,,Mamma Mia!".
W sobotę, jak co miesiąc, odbyło się spotkanie Artystycznego Klubu Filmowego na którym tym razem oglądaliśmy najnowszy film Agnieszki Holland na podstawie książki Olgi Tokarczuk ,,Pokot".

A więc tydzień pełen wrażeń! I to pozytywnych wrażeń.

wtorek, 7 marca 2017

Pierwszy kontakt z bronią długą sportową.

W tą sobotę odbyły się powiatowe zawody strzeleckie dla młodzieży szkolnej. Byłam jednym z czterech członków reprezentujących moją szkołę. Zawody odbyły się na terenie strzelnicy w Starachowicach. Oczywiście byliśmy pod okiem doświadczonych instruktorów. Oprócz amatorów trzymających pierwszy raz broń w ręce, był z nami zespół Strzelców z Inspektorem na czele.
Strzelaliśmy z karabinów sportowych o kalibrze 5,6mm na odległość 50 metrów. Może wydaje się, że to mała odległość, ale wbrew wszystkiemu gdy patrzysz przez celownik to już nie jest tak mało. Celownik składał się z dwóch kółek. Żeby trafić dobrze w tarczę trzeba było ujrzeć na końcu takie małe, czarne kółeczko. Już nie jest tak prosto, nie?

piątek, 3 lutego 2017

Kolejna LN z serii Naruto + manga od znajomej

Hej, hej, hej!

Jakiś czas temu (w grudniu) zamawiałam paczę o wartości przekraczającej sto złotych na mangarden. Jaki był tego powód? Ano taki, że przy zamówieniach o wartości powyżej stu złotych dostawało się darmowy kalendarz z wybranym przez siebie wzorem (promocja obowiązywała bodajże do 31 stycznia). Wtedy zamówiłam sobie preorder na trzecią LN z serii Naruto.

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Śnieg, mróz, konie i worki. Jednym słowem kulig pełną parą.

Wycieczki klasowe od zawsze były nieodzowną częścią życia szkolnego. Dzięki nim integrujemy się i jednocześnie dobrze bawimy. Nic więc dziwnego, że w dniu, kiedy ostatni dzień przed feriami mieliśmy iść do szkoły pojechaliśmy klasowo (No dobra. Nie do końca klasowo bo i druga klasa dołączyła się do nas) na kulig! Zima łączy się ze śniegiem, więc grzechem byłoby nie wykorzystać tak wspaniałych dni na to by siedzieć na trzech matmach, polskim, historii i fizyce (Och jaka wielka szkoda tych trzech matm i fizyki).

piątek, 13 stycznia 2017

Manga TAG



Kilka dni temu na facebooku umieściłam informację, że na początku roku stuknęło 5 tyś wyświetleń. Wow! Szybcy jesteście. Niezmiernie cieszę się z tego powodu.
Jakiś czas temu powiedziałam sobie, że przy takiej liczbie zrobię Manga TAG, ale myślałam, że moja kolekcja będzie znacznie większa a tu trochę ciężko o dużą ilość mang (tylko 33 tomiki w czym 8 serii). Dlatego też stwierdziłam, że zrobię Manga TAG wraz z Light Novel, które posiadam i niektórych mang czytanych na internecie.


A więc zaczynajmy!

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: ART