poniedziałek, 7 stycznia 2019

Opinia na temat serialu Wynonna Earp

Na początku przeproszę za zwlekaniem z opinią na temat trzech ostatnich odcinków Legends of Tomorrow. Napisałam opinię pierwszego z zaległych i stanęłam w miejscu, gdyż nie mam pojęcia co napisać o dwóch kolejnych. Dodam również, że poniższa opinia jest pisana na szybko i pojawiła się już na forum gierki internetowej, więc ją po prostu przeklejam tutaj. Nie ma ona większego składu i ładu, więc wybaczcie.


Skończyłam właśnie 3 sezon Wynonny Earp. Żeby nie powiedzieć brzydko, finał był tak kiepski, że momentami zastanawiałam się co tam się w ogóle dzieje. Stety lub niestety czekam na sezon 4 bo jestem ciekawa SPOILER Co się wydarzy z Waverly i co to za nowy przeciwnik.. W ogóle po zaczęciu 2 sezonu stwierdziłam, że to już kompletnie nie jest to samo co w pierwszym. Podobał mi się ten klimat współczesnego westernu i sam zamysł polowania na zjawy aka demony. Do tego wątek siostry Wynonny (tej młodszej) i Nicole Haught był jeszcze w tym sezonie tak delikatnie budowany, że to w ogóle nie przeszkadzało. W kolejnych sezonach przeszkadzało mi już wszystko. Rozwiązłość i Wynonny i Doca, trójkąt miłosny, ukazywanie relacji Waverly i Nicole jako czysto cielesnej (choć miłość też było tam czuć). 
Nie powiem, Bulshar wydawał się być ciekawym przeciwnikiem i liczyłam, że akcja z nim będzie ciekawsza, a tak to przez cały sezon bardzo się nudziłam, a jedyne co mnie przytrzymywało przy serialu to... powiedzmy, że ten kiepski humor, który bawi mnie od początku serialu i oprócz humoru to oczywiście aktorzy i to nie wszyscy. 
Melanie Scrofano (Wynonna Earp) odegrała swoją rolę wręcz genialnie. Czasami zdarzały jej się jakieś "gorsze dni", ale ogółem wszystkie emocje, ruchy, a nawet sposób jej wypowiedzi były odegrane idealnie do każdej sytuacji. Podobało mi się jak Katherine Barrell odegrała roztrzepanie swojej bohaterki, czyli Nicole Haught. Co prawda kobieta była tam gliną, więc roztrzepanie nie było zbyt wskazane, ale jednak widać, że Barrell wczuła się w swoją postać podobnie jak Scrofano. Dominique Provost-Chalkley, grająca Waverly Earp SPOILER A może raczej Waverly Angel?, była jedną z tych osób, które mogłabym oglądać wiecznie na ekranie. Zwłaszcza w sytuacji, jaką miała w drugim sezonie, kiedy mierzyła się z "czymś". Oprócz tego widać, że aktorka czuje się luźno w swojej roli, a sceny WayHaught (Waverly i Nicole) są po prostu naturalne, nie wymuszone, co zresztą widać po relacji, jakie mają same aktorki (można to zobaczyć nawet na różnych spotkaniach z fanami, filmikach z instagrama itp.). Nie wymieniam wszystkich aktorów, którzy jakoś przypadli mi do gustu, gdyż są to po prostu postacie drugoplanowe bądź epizodyczne. Znaczy się Nicole w sumie jest drugoplanową, ale miała dość mocny wpływ na fabułę. 

Muszę dodać jeszcze, że serial miał naprawdę dobrą muzykę. Samo intro do tej pory siedzi mi w głowie i sama nawet nie wiem, kiedy zaczynam to nucić. ---> LINK

Podsumowując
Serial nie jest wybitny, ale ma swoje dobre momenty. W szczególności sezon pierwszy, który trzyma się kupy i wiadomo o co w nim chodzi. Oceniam go na takie 7/10 ze względu na przyjemny klimat westernu. Pomijam to, że niektóre rzeczy są tak dziwne, że aż trudne do zrozumienia i w sumie zastanawiam się, jak ludzie mogli nie domyślić się, że w Purgatory (mam nadzieję, że dobrze napisałam nazwę miasta) dzieją się tak dziwne rzeczy i wierzyli w marne wymówki władz.

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: ART