Shingeki no Kyojin (dalej Atak Tytanów) to moje drugie anime, które oglądałam z pełnym skupieniem. Niestety, po pewnym czasie zaczęłam olewać wszystkie anime i 3. sezon zakończyłam na 10 odcinku, jednakże czytałam mangę, więc wiedziałam, co wydarzy się dalej. Ostatnio postanowiłam powrócić do mojej dawnej pasji i obejrzeć kilka zaległych tytułów. Jednym z nich był właśnie Atak Tytanów. Co uważam na temat 3. sezonu (obydwóch partów)? Zapraszam dalej.
Zacznę od tego, że 1 part oglądałam baaardzo dawno i nie odświeżyłam go sobie wystarczająco. Mogę o nim powiedzieć jedynie tyle, że byłam zachwycona walką Levi'a z bandą Kenny'ego podczas porwania Historii i Erena. Cały wątek z Historią, która jest w posiadaniu prawa do tronu, był ciekawy, choć wydaje mi się, że w mandze był z deka mniej rozpisany (to tylko moja pamięć). Drugi part mam niemal na świeżo. Sam motyw odbicia murów to coś, co było planowane od dawna, ale w końcu udało się zebrać wystarczająco środków, aby móc wreszcie ruszyć Shiganshiny i wykorzystać moc Erena, który od dłuższego czasu był poddawany eksperymentom z utwardzaniem ciała tytana. Sprytny pomysł, aby zatkać ogromne dziury w murach.

Wypadałoby też powiedzieć coś o grafice. No cóż, dalej mam problem z nią problem. Wydaje mi się, że postacie w tym sezonie dość często wyglądały zbyt plastikowo, a w szczególności Eren. Były momenty, gdzie grafika i animacja zapierały dech w piersiach, ale dalej przed oczami mam tą plastikową twarz Jeagera i to poniekąd wkurza.
O muzyce dużo nie powiem, bo ta zawsze w Tytanach mi się podobała. No oprócz openingu z pierwszego partu.
Nie rozpisałam się za dużo, nie ukrywam, że jest to zrobione na odczep, aby napisać tylko post, ale to z tego względu, że obiecałam, że to zrobię. Także przepraszam z góry. Następny będzie już bardziej ogarnięty.
A teraz trzymajcie się ciepło moi mili i do zobaczenia w następnym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz