Na początku krótki wstęp, aby nie
pisać osobnego postu. Długo się nie odzywałam, to prawda. Nie miałam po prostu
chęci do pisania czegokolwiek. Na początek chwalę się. Moja drużyna z siatkówki
zajęła dzisiaj pierwsze pierwsze w półfinałach wojewódzkich. Niedługo mamy
finały. Trzymajcie za nas kciuki. To będzie wielki zaszczyt zająć dobre
miejsce. Po drugie, od kilku tygodni pomieszkuję sobie sama, a więc spadło na
mnie dużo obowiązków, przez to mam mniej chęci do pisania. Po trzecie, będę na
Pyrkonie! Odebrałam dzisiaj swój bilet. Jeszcze kupić bilety na przejazdy i
będzie dobrze. No i chyba ostatnia informacja. Jak niektórzy wiedzą, od
jakiegoś czasu staram się streamować na twitch.tv. Tak się złożyło, że niedawno
dostałam towarzysza, przez co mogę już jako tako zarabiać na tym co robię. Tak,
to też jakiś sukces jakby nie patrzeć.
A teraz przejdźmy do tego, co jest
głównym tematem tego postu. Jak po tytule widzicie będzie to recenzja mangi „Kaichou
wa maid-sama” znana w Polsce jako „Służąca Przewodnicząca”.
Jakiś czas temu swoją premierę
miał osiemnasty, a zarazem ostatni tom serii. Akurat tak się złożyło, że mam
już całą serię, a wczoraj skończyłam jej czytanie. Ze względu na dużą ilość
treści postaram się rozdzielić post na cztery części: Fabuła, bohaterowie,
kreska, polskie wydanie.
A więc zaczynajmy!
Fabuła:
„Misaki,
przewodnicząca samorządu szkolnego w do niedawna męskim, a od niedawna
koedukacyjnym liceum Seika, dzień w dzień walczy z egoizmem i ignorancją
uczniów płci brzydszej. Dziewczyna skrywa jednak pewien sekret. Po godzinach
dorabia sobie, pracując w kawiarni jako… udająca służącą kelnerka! Pewnego dnia
o wszystkim dowiaduje się Usui, arcyprzystojny i arcypopularny uczeń Seiki. Czy
to oznacza, że już niebawem cała szkoła dowie się o podwójnym życiu Misaki?!” – Czytamy
na pierwszym tomie Służącej przewodniczącej.
Manga ta to typowe romansidło
przeplatane dużą ilością dram, szczęśliwych momentów, zabawnych,
humorystycznych akcji czy zwykłym życiem szkolnym i terrorem, jaki
przewodnicząca wprowadza w Seice.
Zacznijmy może od pierwszej twarzy
Misaki. Już w początkowych rozdziałach dowiadujemy się o tym, że nienawidzi
mężczyzn przez swojego ojca, ale fakt niskiego czesnego w Seice sprawia, że to
właśnie tą szkołę wybiera. Gdy po wielu trudach i pracy w pocie czoła udaje jej
się zająć zaszczytne miejsce przewodniczącej samorządu uczniowskiego, Misaki
postanawia zrobić wszystko, aby reputacja szkoły podniosła się oraz po to, aby
garstka dziewczyn uczęszczająca do tej szkoły nie była terryzowana przez płeć
męską. Oczywiście nie byłoby dobrej fabuły, gdyby wszyscy chłopcy po prostu
poddali się wpływom przewodniczącej. Chłopcy buntują się przeciwko tyranicznym
rządom Ayuzawy, ale nie mają nawet poparcia wśród nauczycieli, gdyż to właśnie
Misaki jest ulubienicą całego grona pedagogicznego.
Fabuła rozciąga się w osiemnastu
tomach. I powiecie pewnie ile można ciągnąć zwykłą shojkę? Sama się nad tym
zastanawiałam. Czasami manga nudziła mnie gdy te same sytuacje non stop się
powtarzały lub coś przeciągało się o wiele dłużej niż to powinno być. Jednakże
to wszystko nadawało swego rodzaju klimatu, który pozwalał nam wczuć się w
bohaterów, a niekiedy mamy wrażenie, że to właśnie my możemy być bohaterami „Służącej
Przewodniczącej”. Ułatwia nam to fakt, że i Misaki i Takumi są w wieku
licealnym, a manga jest skierowana właśnie do odbiorców w takim wieku (oczywiście
istnieją wyjątki). Osobiście, zanim zabrałam się za czytanie całej serii,
zastanawiałam się co można zawrzeć w tylu tomach. Przecież to miał być zwykły
romans. Zdziwiłam się, gdy akcja mangi wykroczyła poza to, co znałam z anime (a
właśnie dzięki temu odważyłam się zabrać za papierową wersję).
Żeby manga nie była zwykłym szkolnym
romansem autorka postanowiła dodać pewien smaczek. Mam tu na myśli pracę, którą
wykonuje Misaki. Kelnerka żyłaby dalej w spokoju, ukrywając swoją tajemnicę
przed swoją szkołą, ale żeby było ciekawie jej tajemnicę odkrywa Takumi Usui –
idol większości chłopców z Seiki, a także obiekt westchnień dziewcząt. Nic więc
dziwnego, że Ayuzawa żyła w strachu, że sekret, który tak długo ukrywała, nagle
pozna cała szkoła, a jej reputacja jako „diabolicznej przewodniczącej” upadnie.
Usui nie był jednak nie wyjawił tajemnicy sądząc, że Ayuzawa może być tylko
jego przewodniczącą. No i od tego momentu zaczyna się cała akcja mangi. I choć
motyw główny mangi to kelnerki przebrane za służące w kawiarence „Maid Latte”
uważam, że akcja w tym miejscu była nijaka. Sam klimat był ciekawy, jednakże
brakowało mi z początku czegoś więcej. Z późniejszymi tomami akcja w Maid Latte
rozkręcała się, jednakże były to pojedyncze smaczki, gdyż wydarzenia, które się
tam odbywały, były naprawdę znikome.
Podsumowując fabułę: zwykłość w niezwykłości. To właśnie pozwoliło mi ocenić samą fabułę na 7/10.
Podsumowując fabułę: zwykłość w niezwykłości. To właśnie pozwoliło mi ocenić samą fabułę na 7/10.
Bohaterowie:
W mandzie istnieje wielu bohaterów,
jedni są bardziej dopracowani, drudzy są po prostu zapychaczami lub postaciami
dodającymi komizm większości sytuacji (m.in. "tercet idiotyczny"). Główni
bohaterowie –Misaki Ayuzwa i Takumi Usui – dwójka licealistów, bez których ta
manga nie miałaby w ogóle sensu, no bo w końcu główni bohaterowie. Ayuzawa to
przewodnicząca samorządu uczniowskiego Seiki nazywana "diaboliczną
przewodniczącą" ze względu na jej silny charakter i zdominowanie płci brzydkiej
w całej szkole. Wprowadza terror na terenie placówki, przez co nikt nie ośmiela
się jej sprzeciwić. Z drugiej strony mamy Usuia, który jest uważany za
bożyszcze Seiki. Najlepszy uczeń, a w dodatku najprzystojniejszy z chłopaków.
Nic dziwnego, że żadna dziewczyna w Seice, a nawet poza nią, nie może się mu
oprzeć. Usui ma jednak przewagę nad resztą męskiej populacji. Tylko on potrafi
zapanować nad rządzą mordu przewodniczącej.
Oprócz dwójki głównych bohaterów
występują również postacie poboczne. W nich znajdują się przyjaciółki Misaki,
wspomniany "tercet idiotyczny", samorząd szkolny czy wszyscy pracownicy Maid
Latte. To tylko pojedyncze przypadki, gdyż cała manga jest wypełniona
postaciami, mniej i bardziej ważnymi. Jednakże spośród wszystkich tych osób,
tylko mała garstka miała większy wpływ na fabułę. Jedna z ważniejszych postaci
to, z początku epizodyczny, przewodniczący elitarnej szkoły Miyabigaoka, Tora
Igarashi, ale o tej postaci nie powiem za wiele, gdyż zdradziłoby Wam to za
dużo dalszej fabuły.
Powiedziałam, że jest masa postaci
pobocznych, ale to nie oznacza, że nie mają one żadnego wpływu na całą akcję
mangi. Co więcej, gdyby nie niektóre postacie, akcja stała by w miejscu, a
sytuacja między Usuiem, a Misaki, stała by cały czas w miejscu.
Uważam, że autorka wykonała kawał
roboty, gdyż nie wszystkie postacie są szare i nijakie. Niektóre posiadają swój
własny, indywidualny charakter, dzięki któremu manga nigdy się nie nudzi.
Podsumowując. Za kreację bohaterów daję
solidne 8/10.
Kreska:
Tercet idiotyczny |
To taki ogólnik do tego, co uważam o
kresce, jednakże to nie wszystko. Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi
na szczegóły. Głowni bohaterowie są wykreowani naprawdę dobrze. Widać, że
autorka poświęcała im bardzo dużo czasu. Oczywiście nie mówię tutaj tylko o
dwóch głównych. Wyjątkami są jeszcze bliscy znajomi i osoby, które są ściśle
związani z Misaki i Usuim. Jest jeden wyjątek. Tak zwany „tercet idiotyczny”
został ukazany w komicznej wersji. Ich normalne rysunki są w mandze naprawdę
rzadkie, a najczęściej są pokazywane w komicznym wyglądzie. Autorka nie
poświęca dużo czasu twarzą. To nie zmieniło się przez wszystkie tomy. Postacie
w tle zazwyczaj mają po prostu tylko kreskę, która oznaczała nos, ewentualnie
usta. Oczy posiadają tylko bohaterowie pierwszoplanowi. Nie dziwię się co
prawda temu zabiegowi. Komu by się chciało rysować tyle par oczu, gdzie w
szkole zazwyczaj jest dużo uczniów.
Podsumowując kreskę daję 9/10. Gdyby miała oceniać ją jeszcze
kilka tomów wcześniej, ocena nie byłaby taka wysoka.
Polskie wydanie:
W Polsce wyszło standardowo 18 tomów.
Jest to standardowe wydanie w formacie B6, co nie było najlepszym pomysłem
wydawnictwa. Dlaczego tak sądzę? Przy takiej ilości tekstu mało miejsca jest
poświęcone ilustracją, ale przez to też wszystko jest napchane na jedną kartę,
co po dłuższej chwili robi się uciążliwe w czytaniu. Dlatego też pierwsze sześć
tomów czekało na swoją kolej od przeszło roku. Dopiero jakiś czas temu zaczęłam
wszystko nadrabiać. Zauważyłam, że z kolejnymi tomami tego tekstu robiło się
trochę mniej, ale jednak dalej było to uciążliwe. Poza tym mały format przy tak
pięknych rysunkach i okładkach nie prezentuje się tak dobrze jak inne mangi. I
tak. Nie mogę nie pogratulować osobie odpowiedzialnej za grafikę polski obwolut
„Służącej”. Kolorystyka wszystkich obwolut jest cudowna. Można nimi naprawdę
nacieszyć oko, a w dodatku brzegi przepięknie wyglądają na półce.
Za tłumaczenie był odpowiedzialny
Paweł Dybała – moim zdania jeden z najlepszych polskich tłumaczy. Przypisując
go do tego projektu, wydawnictwo wykonało doskonały wybór. Żarty odwołujące się
do polskich dzieł literacki, różnych filmów, a nawet bajek sprawiały, że nie
potrafiłam się przestać śmiać przez kilka minut. Nie raz dzieliłam się
zdjęciami kadrów z mangi ze znajomymi, którzy nie znając wcześniejszej historii
i tak uważali to za śmieszny żart. Także tłumaczeniu nie mogę nic zarzucić, a
nawet cieszę się, że jest takie, a nie inne. Spotkałam się ze zdaniem, że
polskie tłumacznie „Służącej Przewodniczącej” jest kiepskie, nie pokazujące
prawdziwych emocji i humoru mangi. Patrząc na to pod pryzmatem moich doświadczeń
nie mogę się z tym zgodzić. Widziałam tłumaczenie zagraniczne (między innymi
włoskie i angielskie) i z całą odpowiedzialnością z tych, z którymi miałam do czynienia, polskie tłumaczenie jest najlepsze.
Także jedyną rzeczą, do której mogę
się doczepić, to ten nieszczęsny mały format. Jak na przykład w „Kobato” czy w „Ścieżkach
Młodości” nie miałam do niego zastrzeżeń, niestety w „Służącej Przewodniczącej”
przeszkadza mi. Dlatego moja ocena wynosi 8/10.
Okładki, które najbardziej przypadły mi do gustu
Podsumowanie:
Podsumowanie:
To wszystko co mogłam napisać w tej
opinii o całej mandze „Służąca Przewodnicząca”. Zbierając wszystko do kupy
średnia ocena wyszła 8/10. Taka też
ocena jest widoczna na moim Malu (jestem tam pod nazwą Tasal).
Tym podsumowaniem kończę również
cały post. Myślę, że nie pisałam zbytnio chaotycznie. Jeżeli czytaliście mangę
zachęcam do dyskusji w komentarzach.
Do następnego!
Źródła grafiki:
Galeria własna
mangarden.pl
vignette.wikia.nocookie.net
Źródła grafiki:
Galeria własna
mangarden.pl
vignette.wikia.nocookie.net